Długość toru: 7.004 km |
Pojemność trybun: 70.000 widzów |
Uczestniczenie w święcie, jakim jest niewątpliwie wyścig F1 na legendarnym torze Spa-Francorchamps w Belgii to niesamowite przeżycie. To jeden z kilku torów, na których wyścigi F1 odbywają się od dziesięcioleci. W 1939 roku wybudowano spektakularny stromy zakręt, będący wizytówką toru Spa. Różnica wzniesień wynosi tutaj aż 17%. Miejsce to ochrzczono nazwą Raidillon, jednak w świadomości kibiców przyjęła się nazwa Eau Rouge. Po tej zmianie Spa Francorchamps stał się najszybszym obok Monzy torem wyścigowym w Europie. Wielu zawodników uznaje ten tor za jeden z najbardziej wymagających w całym kalendarzu F1.
Najwięcej zwycięstw: Michael Schumacher 6
Podczas weekendu na torze odbywają się wyścigi różnych serii. Mamy tu serię Porsche Supercup, Formułę 2, oraz Formułę 3. W niedzielę, na godzinę przed wyścigiem na torze, a raczej trzydzieści metrów nad torem, pojawił się Franky Zapata, który przeleciał 7 kilometrów na latającej desce Flyboard Air. Oddał tym hołd Antoine Hubertowi, kierowcy Formuły 2, który dzień wcześniej zginął tragicznie podczas wyścigu na Spa-Francorchamps. Przed wyścigiem F1 na torze miała miejsce minuta ciszy ku pamięci tego 22-letniego kierowcy.
Rok założenia Spa-Francorchamps: 1920
Na trybunach pojawiło się sporo polskich kibiców, którzy przyjechali dopingować Roberta Kubicę, naszego jedynaka w F1. Jego ośmioletnia walka o powrót na szczyt, po okropnym wypadku, jest dowodem na to, że nie ma rzeczy niemożliwych. Wystarczy mieć niezwykłą determinację, wolę walki i wiarę, że może się udać. Tylko tyle i aż tyle. Taki jest Robert Kubica, dla wielu nie tylko niezwykły talent, ale także przykład, jak można walczyć o marzenia. Na Spa-Francorchamps spełniłem swoje marzenie, zobaczyłem na żywo Roberta Kubicę, kierowcę uniwersalnego, najwybitniejszego polskiego przedstawiciela w motorsporcie.
Rekord okrążenia: Valtteri Bottas 1:46.286 |
Dystans wyścigu: 308.052 KM |
Na trybunach dominowali oczywiście kibice holenderscy. Ubrani w charakterystyczne pomarańczowe koszulki dopingowali swojego idola, wspaniałego Maxa Verstappena. Dla nich to prawie domowy wyścig. Po cenach biletów widać, że to drogi sport. Najtańszy bilet kosztuje 140 euro. Po doliczeniu ceny za parking, zakupie pamiątkowego breloczka, frytek i napoju zrobiło się 200 euro. To za bilety bez miejsc siedzących, na trawiastym nasypie. Ceny biletów siedzących to wydatek rzędu kilkuset euro. Mimo takich kosztów naprawdę warto wybrać się na weekend F1 na Spa-Francorchamps. To w końcu królowa motorsportu.
|
|